Otóż. Amerykanin stworzył książkę the tatra eagle gdzie wtronca ni z gróchy ni z pietruchy wyszukane w google polskie słowa dodając ich angielskie tłumaczenie bądź tak prze inaczając że nikt by nie zrozumiał. Np. Głópota amerykanina jak nazywa swego konia główny bohater książki? Quovadis! hahahahaha quovadis! albo jak można przekręcić przekleństwo psia krew cholera?
psa crew choletta. hahahahahaha! Albo jak można przekręcić nazwę polskiego stroju? nie żupan a zupon. Mało tego, bohatera traktuje się tam jak lidżbę mnogą. Np.
A A man says. The góralu please sit down and drink some vodka. Nie bolku jak w pierwszym rozdziale tylko góralu. Dalej. I go to my house eat kwaśnica its super góralu good breaquast.
Serio? dalej. Rycerze piją wódkę i toasty. Na drugą nozke czy jakoś tak. Staroszcz nie radoszcz no brawo. Co za problem wysłać pomysł do polski i dostać pomoc. oto link z dokładniejszymi opisami z książki.
ja współczuje tej co to prezentowała, przebijać się przez taką książkę to istne męczarnie.
Oo, ostatnio oglądaliśmy wideo o tym i kobieta się zaśmiewała po prostu. Jak znajdę to wrzucę
Zgadzam się.
A skoro już jesteśmy przy quo vadis, to sienkiewicz pewnie w grobie się przewraca jak tak parodiuje taki amerykanin nie mający pojecia o historii i polskiej kulturze taki swietny tytuł.
No to pokazujetylko to Że autor nie ma pojęcia o historii polski. Już nie wspomnę o rażących błędach jakie tu przytoczyłeś.