Oto już koniec radości i deszczu gwiazd. Nadchodzi smutek jak chmóra gradowa, on wie, że nadchodzi koniec dnia radości on przeciwia się stworzeniu Boga. Wie, że to boskie stworzenie, co miało nieba sięgnąć grani, przez złych ludzi do czyśćca zejdzie, i ziemia nim będzie zakryta wsiami. I nigdy nie pójdzie tam gdzie te dzwony, brzmią jak códownych aniołów turlikanie. On przez złych ludzi zniewolony we wsiach tych okropnych zostanie. I chodź walczy i błaga wysyła, w niebo próźb swych srebrne strzały: Zabierz mnie Panie z ogrodu zła tego! Zabierz bo wszak twój jestem cały! Chodź słyszą niebiosa, chodź widzą nędze żaden nie zejdzie w boskiej potendze by zabrać człowieka ze wsi tych okropnych. I żeby nie było! Ja w miłość boską nie wontpię. Lecz tyle tych strzał i błagań było Elohim nic nie robi w tej sprawie. Tedy smutkiem trzeba okryć się i zniknąć. Bo walka nie daje nic, prucz cierpienia. Które ogulnie szlachetności przydaje i kamień zwykły w diament przemienia, tutaj tylko bulem się staje.
dzięki
Niestety muszę się zgodzić z treścią tego wiersza. Bardzo dobrze to ująłeś, ale czasami są w życiu sytuacje, na które i tak wpływu nie masz, i żadne prośby, modlitwy czy błagania nie mogą. Więc rób dalej to w czym jesteś naprawdę dobry. Rozwijaj swój talent twórz kolejne słuchowiska, bo to ci wychodzi świetnie, a tego czego nie zmienisz to i tak nie zmienisz. Wiersz idealnie pasuje do twojej sytuacji. Głowa do góry, i pamiętaj, nie ma co się łamać, paiętaj, że zawsze możesz liczyć na wsparcie tych, którzy zawsze Ciebie wspierali. A jak sam już gdzieś pisałeś, lepiej jest mieć niewielu przyjaciół, ale prawdziwych, niż całą rzeszę ale jak przyjdzie co do czego to gotowych ciebie zostawić dla własnej sprawy. Bardzo ładny wiersz.