bajka pochodzi z książki laura na zamku godzin

Piękna baśń o takich jak ty @dj K. O rycerzu pyszałku.
W zamku, który stał blisko Królestwa Kwitnącej Róży, mieszkał Rycerz Pyszałek głęboko prze­konany o swej dzielności. Szczerze mówiąc, nie miał innego wyj­ścia, bo nie znał żadnego innego rycerza, gdyż żaden nie mieszkał w pobliżu, a on sam nigdy nie wytykał nosa poza okolicę. Toteż nasz Rycerz Pyszałek dumnie spacerował w zbroi lub podróżował dookoła zamku, chwaląc się przed wszystkimi spotkanymi ludźmi gromkim głosem:
Spójrzcie, jam Rycerz Nieustraszony,
Co wart królewskiej choćby korony!
Kto z was jest śmiały, niechaj uderza,
Wnet go powstrzyma rapier Rycerza!
Bom dzielny chwat,
Bystry jak wiatr,
Zjadliwy gad,
Obieżyświat!
Dłoń moja w walce świetnie wprawiona,
Sam jeden całą armię pokonam!
Życie postrada, kto wpadł w me szpony,
Jakem jest Rycerz Nieustraszony!
Jam diabła brat,
Wśród czartów czart,
Najlepszych wart,
Obieżyświat!
Dnia pewnego, kiedy tak właśnie się wychwalał, wrzeszcząc wniebogłosy na pustej drodze, pojawił się przed jego oczyma obszar­pany wędrowiec, staruszek w łachmanach, z długimi siwymi włosa­mi, wsparty na kosturze. Usłyszawszy dumną mowę Rycerza Pyszał­ka, ukłonił się i odezwał w te słowa:
Mężny, dumny wojowniku,
Przyjmij pokłony!
Po cóż robisz tyle krzyku Na wszystkie strony?
W wielkim świecie przecież czeka Przygód bez liku.
Ruszaj w drogę, po co zwlekać,
O, wojowniku!
Za górami, za lasami,
W pięknej krainie Król z królową i sługami Z rozpaczy ginie!
Smok tam z podłych czynów słynie.
Jedź, zabij Smoka!
A nagroda cię nie minie Bardzo wysoka.
To królewna jest tym smokiem Niecnie zaklęta!
Błaga ciągle smoczym wzrokiem:
Zerwij me pęta!
Król drży od smoczego ryku,
Leje łzy rzewne.
Mężny, dumny wojowniku,
Ratuj królewnę!
Jedź za lasy i za góry Na swym koniku,
Zdobądź rękę króla córy,
O, wojowniku!
Rycerz Pyszałek wysłuchał tej przemowy dokładnie i aż klasnął w ręce z radości:
– Ba! Pewnie, że natychmiast pojadę! — wrzasnął — Któż może wyzwolić królewnę ze smoczej skóry i pojąć za żonę, jeżeli nie ja, Ry­cerz Nieustraszony!? Nikt na świecie tego nie dokona, tylko ja mogę spełnić tak bohaterski czyn! A zatem w drogę!
Jechał Rycerz Pyszałek czterdzieści cztery dnie i czterdzieści cztery noce górami i lasami w kierunku wskazanym przez starego wędrowca. Jak się w drodze (a szczególnie nocami w lasach) zacho­wywał, czy był rzeczywiście nieustraszony, trudno powiedzieć. Nikt go w drodze nie spotkał. W każdym bądź razie dojechał do krainy, w której ryczał straszliwy Smok.
Nie miał trudności, by trafić na królewski zamek. Wystarczyło posłuchać, skąd dochodzi ryk. Smok bowiem, tak jak to smoki mają we zwyczajach, wybrał sobie za siedzibę grotę u podnóża Zamkowej Góry.
To, co nasz Rycerz Pyszałek zastał na Zamku, rzeczywiście było niewesołe. Król ze zmartwienia zżółkł i osiwiał, a tak schudł, że koro­na opierała mu się na uszach. Królowa z kolei zzieleniała i wyłysiała, od płaczu spuchły jej oczy, a od smoczego ryku uszy. Trudno się było z tym towarzystwem porozumieć, bo wszyscy, wystraszeni, mamro­tali tylko niezrozumiale i nic do nich nie docierało. Uszy pozatykali watą, by nie słyszeć ryczenia Smoka.
Nasz Rycerz Pyszałek bynajmniej się jednak nie przestraszył, był przecież — Nieustraszony! Powtórzył wszystkim po parę razy swoje przechwałki, wydeklamował piosenkę, jakim to on jest obie­żyświatem… i tak dalej. A że nie doczekał się odpowiedzi, ruszył od razu do jaskini Smoka. Zwierz zaryczał co prawda bardzo groźnie, ale samego ryku Rycerz Pyszałek się nie przestraszył. Trudno mu prze­cież było bać się Smoka, bo jeszcze żadnego nie widział.
⦁ Krowa też potrafi ryczeć — powiedział sobie — a pokonać się daje całkiem łatwo!
Odważnie podążał ku jamie Smoka, aż z daleka ujrzał poru­szającego się przed wejściem potwora. Gdy zbliżył się na tyle, że już mógł otworzyć usta i wrzasnąć, jakim jest Rycerzem Nieustraszo­nym, Smok podniósł się z ziemi i przedstawił w całej okazałości.
No, trzeba przyznać, że bestia była faktycznie przerażająca: stwór ogromny, czarny, kolczasty, z zionącym ogniem pyskiem, z jed­nym co prawda łbem, ale z czterema ogonami, które waliły w ziemię jak w bęben.
Rycerz Nieustraszony zmartwiał ze strachu. Nogi się pod nim ugięły, zżółkł, zzieleniał i osowiał, a byłby zapewne także natychmiast schudł i wyłysiał, gdyby nagle nie stało się coś dziwnego.
Oto Smok zobaczywszy Rycerza Pyszałka nie tylko od razu się uspokoił, ale nawet się do niego uśmiechnął i pomachał przyjaźnie pazurzastą łapą.
⦁ Och, boi się mnie, bestia! — rzekł do siebie Rycerz Pyszałek — Chce mnie na pewno udobruchać, powiem mu więc, co trzeba:
Smoku, jam Rycerz Nieustraszony,
Co wart królewskiej choćby ko-…
⦁ Daj spokój, miły Rycerzu — odezwał się Smok, przerywając mu słodkim głosikiem — wcale się ciebie nie boję i ty także nie po­trzebujesz bać się mnie. Chodź tu lepiej i zabij mnie natychmiast, bo jest to w naszym wspólnym interesie!
⦁ A pewnie, że pójdę! — odgrażał się Rycerz Pyszałek.
⦁ Jeżeli mnie zadźgasz rapierem, stanę się na powrót piękną królewną, a ty zostaniesz moim mężem i otrzymasz razem z moją ręką połowę królestwa. Czy to źle? A więc szybciej, uderzaj, bo mi się bardzo podobasz! Cha! — rzekł sobie Rycerz Pyszałek — Mądrze gada! To oczywiste, że muszę się wszystkim podobać, więc i Smokowi też! … A może ten potwór chce mnie oszukać? I kiedy się zbliżę, pożreć?
Podszedł więc parę następnych kroków i czekał, co stanie się dalej. Ale Smok wciąż się uśmiechał i mrugał do niego radośnie.
⦁ No, podejdź jeszcze bliżej! — prosił — Zabij mnie szybko, niech zrzucę tę smoczą, niewygodną skórę!
Rycerz Pyszałek zbliżył się więc powoli z wyciągniętym rapie- rem w dłoni i patrzył Smokowi prosto w oczy. I nagle te oczy wcale nie wydały mu się straszne, tylko dziwnie pociągające.
⦁ Ach, ten smok! Jakie on ma piękne oczy! — wzdychał.
Musi, musi na pewno
Być bardzo piękną królewną!
No dobrze, ale jeżeli ma takie oczy tylko dopóki jest Smokiem? A kiedy stanie się królewną, to zbrzydnie? Co wówczas? Aż mi szko­da bestię zabijać!
A Smok błagał dalej: — Zobacz, Rycerzu Nieustraszony, jaki jestem grzeczny! Tylko czekam, byś mnie zgładził! Patrz, nadsta­wiam ci smoczy łeb! Gdy tylko przeszyjesz go rapierem, zamienię się w piękną królewnę i będziemy już zawsze szczęśliwi!
⦁ A więc niech będzie! — wykrzyknął Rycerz Pyszałek i wbił rapier po rękojeść w łeb Smoka.
Smok się przewrócił, bo był to wszak Smok Przewrotny, i w tym samym momencie przemienił się, ale…
Ach, co to? Wcale nie w królewnę, tylko!… W Królewicza!!!
Przed przerażonym Rycerzem stał teraz postawny młodzieniec w srebrnej zbroi, z wielkim mieczem w dłoni.
Wyglądał na rycerza znacznie odważniejszego i bardziej nie­ustraszonego niż nasz Rycerz Pyszałek!
⦁ Ach, ty głupcze! — wrzasnął Królewicz — Pyszałku! Słyszałeś to kiedy, żeby smok sam się prosił o śmierć?
⦁ Nieee… — wyjąkał Rycerz Pyszałek.
⦁ Nikt przed tobą nie był tak naiwny, żeby w te bajki uwierzyć!
⦁ Niiikt…
⦁ Dlatego tyle lat musiałem czekać na odczarowanie. Myślałeś, że tak łatwo zdobędziesz piękną królewnę na żonę i połowę mojego królestwa? Cha, cha, cha! Mądrze uczynił król, mój ojciec, gdy ogłosił, że zaklęli w Smoka jego córkę, a nie syna! Kto by chciał ratować zacza­rowanego królewicza? Wszyscy przecież liczą tylko na własną korzyść, na połowę królestwa! Ale poczekaj! Teraz ci się dostanie za twoją głu­potę, pychę, interesowność i tchórzostwo! Wiedz bowiem, że:
Głupi ten, co łatwo wierzy W to, co mu wygodnie!
Kara za to się należy Jak za ciężką zbrodnię.
W smoku tkwi istota przecież Wyzwolenia skora.
Nie wyzwalaj, jeśli nie wiesz,
Co to za potwora!
Smok potrzebny jest na świecie:
Mniejsza wasza pycha,
Króla bardziej szanujecie,
Gdy smok obok czyha!
Więc przemienię cię, Rycerzu,
W smoka na odchodne.
Głupi ten, co łatwo wierzy W to, co mu wygodne.
I przeszył Królewicz mieczem Rycerza Pyszałka, a ten padł i natychmiast zamienił się w smoka. Ale w smoka niedużego, całkiem niegroźnego i w dodatku o małych, kaprawych oczkach. Takim bo­wiem został smokiem, jakim był i rycerzem. A Królewicz wrócił na Zamek i cieszył się długie lata zdrowiem i sławą.
Ochmistrzyni Czwórka umilkła, a Laura pokiwała głową.
⦁ Tak — powiedziała — ta baśń mi się po­doba. W końcu usłyszałam coś wesołego!
⦁ Sądzisz, Lauro, że to wesoła baśń? — zdzi­wił

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: baśnie

20 komentarzy

  1. Z tym wykrzyknikiem bym po eksperymentował. Może po ale nie, bardziej by pasował? trzebaby go po wstawiać w różne miejsca i zobaczyć jak byłoby lepiej. Tak po prostu z czystej ciekawości

  2. ot hociażby to gdzie pisałeś że rafał ma złą dykcję. W mojej opinii jest dokładnie odwrotnie. Ja tam nic nie wychwyciłem, co by wskazywało na jego złą dykcję. A to ty bezpodstawnie go atakujesz cytując twuj wpis

  3. A jeszcze mam pytanie: Są bajki od powiedzmy jednego jeśli nową baśń zaliczyć jako jeden, a potem jest od razu numer 3, to gdzie jest numer 2?

  4. I jeszcze do rafała tak całkiem na marginesie: Uważasz mnie za pyszałka? a kim jesteś ty, który uważasz że nie wolno zwrócić ci uwagi na zauważone błędy i niedociągnięcia? ty który uważasz, że tylko twoja racja jest najtwojsza? i tylko cieszą cię słowa fałszywych lizusów jakich jak martinus, którzy usłyszawszy najgorszą hałę, będą twierdzić, że ojej! jakie to piękne! jakie cudowne! itp. Przecież podobne sytuacje zdarzały się na blogu nijakiej magdarynki, która fałszowała jak tylko się dało, a wszyscy mówili jej, że jest wspaniale itp. Jedynie T|omecki odważył się jej powiedzieć prawdę i co? nastąpiła wielka obraza jej najestatu. Dokładnie tak jak ma to miejsce tutaj. Przydałoby się niektórym nieco pokory i dystansu do siebie samego. Proszę wejść na mojego bloga i stwierdzić, czy ja, obrażam się tam na słowa krytyki i piszących tę krytykę? Nawet kolega martinus się tam wypowiada jakże pozytywnie, a teraz nagle już zmienił front i ciekaw jestem poraz który. Jak rafał stwierdzi, że na dość hejtu nie poraz pierwszy zresztą też, to kolega martinus znowu zmieni swoje zdanie, ale już na innym blogu, bo tym razem będzie się podlizywać komuś innemu. I jeszcze jedno: Drogi martinusie: Powiedziałeś, że jak mi się nie podoba, to mogę nie słuchać? otóż jesteś w błędzie bo najpierw trzeba posłuchać a potem oceniać, jesteś bardzo wybitny skoro oceniasz dzieło zanim je usłyszysz czego już tu na tym blogu dowiodłeś 😛 Gratuluję fenomenalności :P. No i czekam na fragmenty moich wypowiedzi niekonstruktywnych i żekomo dogryzających rafałowi 😛

  5. Martinus! już raz prosiłem, żebyś czytał ze zrozumieniem. Przytocz mi moją wypowiedź w której żekomo docinam rafałowi! I przytocz mi też moją jakąkolwiek niekonstruktywną wypowiedź! Proszę bardzo, wykaż się.

  6. No ale to co pisze krissu to nie jest nawet konstruktywna krytyka. To jest docinanie na każdym kroku. Więc się rafałowi nie dziwię, że reaguje tak jak reaguje. Ktoś może powiedzieć, nie umiesz przyjąć krytyki, no ale ileż można wysłuchiwać że to źle tamto nie dobrze?Jakoś ja nie widzę różnicy pomiędzy jednym a drugim. Dla mnie krytyka to poprostu krytyka. Nie waażne czy konstruktywna czy nie. Ale nie każdy potrafi krytykę przyjąć, i w mojej opinii takie osoby też należy zrozumieć. Może i jest trochę racji w tym co napisałeś @matius, ale to co pisze kris to już pod krytyke podciągnąć tego nie można. To już są poprostu docinki i najzwyklejsze dogryzanie.

  7. W zdrowym rozwoju powinno być miejsce na konstruktywną krytykę. Krytykę, nie krytykanctwo. Krytyka – oparte na rzeczowej analizie i ocenie. Martinus, kiedy stwierdzasz, że coś ci się nie podoba? Raczej po tym, kiedy to coś przeczytasz, posłuchasz, a nie odwrotnie. :)Opinia rodzi się z doświadczenia. Albo z opini innych.

  8. I chciałbym zwrócić uwagę, że pokora to jest stanięcie w prawdzie o sobie. W P.R.A.W.D.Z.I.E. A to oznacza,że być świadomym swoich słabości, jak i być świadomy swoich umiejętności, tego co się potrafi. Pokora to nie poniżanie siebie, nie jest patrzeniem tylko na słabości. A pycha to wywyższanie siebie ponad innych i siebie uważanie za ważniejszego od innych, jak i własne uwagi traktować za pewnik, za coś ogulnie obowiązującego. A jeszcze czym innym jest dzielenie się wiedzą, możliwościami, uwagami. Jeśli nikt by nie zwracał drugiemu uwagi, to nikt by niczego nie musiał poprawiać. Bo po co?

  9. Uważam, że @djkrissu ma rację. Zasugerował ci tylko co poprawić w jednym wpisie. Napisał co mu się nie podoba. Do tego, że mu się nie podoba ma prawo. Do tego, że napisał co i jak jego zdaniem poprawić również ma. Może cię na coś nie stać, możesz nie umieć czegość zrobić. Coś może wogule jest za trudne. To normalne. Mogłeś to zostawić, albo napisać, że nie umiesz, nie możesz, a może nie chcesz. To twoje dzieło. Po prosiłeś kolegę, aby ci pomógł w tym co jest dla ciebie trudne. I to super. Nie podoba ci się ta zmieniona wersja. TO zostań przy takiej jakiej ci się podoba. Nie rozumiem dlaczego uważasz, że @djkrissu się wywyrzsza? Jego zdaniem jest możliwe zrobić to co zasugerował. W twoim nie. Sam to powiedziałeś. A jeśli nie to dlaczego prubujesz się porównywać. I dlaczego uwarzasz, że @djkrissu jest pyszałkiem? Myślę, że po prostu podzielił się tym co dla niego jest możliwe. Nie przypominam sobie, aby formułował to: jakie to łatwe, każdy potrafi itp. Podał tylko przykład @Tomeckiego, że można spubować i zrobić. I zastanów się, dlaczego prubujesz innych, którzy mają inne zdanie, którzy podają przykład jak coś zrobić, objeżdźasz, bo myślisz, zę są lepsi od ciebie. A czym twoim zdaniem oni są lepsi? Jeśli wogule są lepsi. Są inni. Mogą umieć więcej. A przecierz to, że ktoś coś umie więcej od drugiego to normalne. Ty umiesz coś bardziej niż inny. Inny umie coś lepiej niż ty. I czy to jest złe? Sam sobie odpowiedz na te pytania. Czasem jest tak, że to czego chcemy umieć, nie możemy umieć z różnych przyczyn. A to nias nie usprawiedliwia, aby innych, którzy to umieją wartościować i uważać za pyszałków. Co innego jest mówić, że coś się umie, a co innego jest mówić, że sie umie i pogardzać innymi z powodu, że sie umie. Czy @djkrissu, kiedy kolwiek tobą pogardzał?

  10. Drogi Rafale: Przestań zachowywać się jak rozkapryszone dziecko, bo przestanę traktować cię poważnie. Tego typu odzywki stosują dzieci w przedszkolu a nie prawie 40 letni konie! Wydoroślej wreszcie Bo wpis pod którym umieszczam niniejszy kom,entarz, jest na poziomie conajmniej 5cio latka. A na dodatek jest urwany w połowie zdania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink